wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt i aktywnego Nowego Roku!!!

     Życzę Wam wszystkim, żeby te kalorie sprzed kilku godzin wyparowały, bo okres Świąt to czas odpoczynku i relaksu w gronie najbliższych. Nabierzmy w tym czasie siły na nowe wyzwania, zarówno te życiowe, jak i te sportowe. Żeby uśmiech towarzyszył Wam w każdej chwili w otoczeniu samych wartościowych ludzi. Śniegu nie ma, więc z sanek nici, ale pasterka będzie cieplejsza. Udanych Świąt!!!

sobota, 21 grudnia 2013

Psychologia postanowień noworocznych, czyli będę lepszy/a-reaktywacja.


    Zbliżają się święta, które są uwieńczeniem naszego udanego, lub nie, roku. Zaczynamy sporządzać podsumowania, snuć refleksje i zestawiać bilanse naszych ostatnich 12 miesięcy. Z reguły pojawiają się tam elementy, z których nie jesteśmy do końca zadowoleni i nad którymi chcielibyśmy popracować. Właśnie wówczas pojawia się tradycyjne: od nowego roku zaczynam/będę ... Dlaczego 1 styczeń jest lepszym momentem na zmiany niż np. 13 kwiecień? Nie ma na to sensownej odpowiedzi, poza czynnikami psychologicznymi. Nowy rok=nowy ja.

    Niestety nasze plany często wyparowują już z sylwestrowymi bąbelkami, zanim zdążyliśmy je skonfrontować z rzeczywistością i naszym charakterem. Przyczyn może być wiele, lecz kilka z nich jest powielanych najczęściej. Przede wszystkim musimy szczerze z samym sobą ocenić swoje niedoskonałości, które można realnie poprawić. Nie ważne czy jest to palenie papierosów, sylwetka, skłonność do zakupowego szaleństwa, czy niepunktualność. Obiektywizm z samym sobą to dobry start w dalszej ewolucji.
    Bardzo często nasze postanowienia zaczynamy od niewłaściwej strony. Idziemy do sklepu po drogi komplet stroju sportowego, wykupujemy terapie antynikotynowe, inwestujemy w zaawansowane urządzenia. Bez odpowiedniej motywacji sam strój za nas nie pobiegnie, od półrocznego karnetu nie urosną nam mięśnie, a przepyszny papieros po sesji u lekarza wyrządza nam taką samą krzywdę jak przedtem. Nie będziemy oszczędniejsi, gdy zaczniemy kupować tańsze głupoty. Niektóre rzeczy są nam po prostu w ogóle nie potrzebne.
    Dobrze jest nazwać nasze niedoskonałości po imieniu. Napisz na kartce np. swoją wagę i wymiary z dnia 1 stycznia i ile realnie chcesz stracić/zyskać np. za pół roku. Zapisz ile papierosów spalasz dziennie, a ile jesteś w stanie ograniczyć. Niech Twoi znajomi widzą nad czym pracujesz, nie wstydź się. Ty walczysz!
    Zmiany zaczynamy od stopniowego badania samego siebie. Chcąc się zdrowo odżywiać nie musimy od razu robić zakupów wyłącznie w sklepach eco. Większa selekcja żywności i wprowadzanie zdrowszych zamienników pozwoli nas wprowadzić w świat nowych smaków, nie koniecznie gorszych. Diametralne zmiany mogą nas szybko zniechęcić. Chcesz poprawić sylwetkę, to wyjdź na zewnątrz w starym dresie i przebiegnij się przez 5 minut. Spodobało się? Pojutrze niech to będzie 7 minut. Po miesiącu podoba mi się jeszcze bardziej, więc idę do sklepu po fajne spodnie, by zwiększyć komfort i prezencję.Gdy czujesz, że robisz w domu regularnie pompki i przysiady to znak, że sumiennie zacząłeś pracę nad własnym ciałem. To czas na zakup karnetu i większe wyzwania.
    Oczywistym jest, że poza sukcesami mogą pojawić się porażki. Musisz się z tym pogodzić i mieć plan awaryjny. Drobne niepowodzenia to czas na wprowadzenie zmian i dalsze samorealizowanie się. Gdy po miesiącu bez papierosa i zapalasz go ponownie, powiedz sobie: jakie to niedobre, jak ja to mogłem wdychać przez lata. Walcz dalej i bądź jeszcze ostrożniejszy.
    Pierwsze małe sukcesy to znak, że idziemy w dobrym kierunku. Postanowienia noworoczne to nie są preteksty do sylwestrowych toastów, tylko próby zmiany na lepsze.
Dlatego od 1 stycznia bądźmy lepsi!!! Czego życzę Wam Sportstajlerzy i sobie.       
         
      

niedziela, 8 grudnia 2013

Przełomowy rok, czyli tak wiele i tak niewiele...

  
      To był bardzo dziwny rok. Podejmowałem się bardzo wiele rzeczy z zakresu sportu i z tego powodu tytułowe ,,tak wiele". Miałem doczynienia z street workoutem, cross-fitem, pilatesem, biegałem więcej niż dotychczas. Sprawdziłem swoją odwagę skacząc z najwyższego w Polsce bungee. Ten rok nie był na pewno pod tym względem nudny. Dlaczego więc dodałem w tytule ,,tak niewiele". Przez te badanie swoich możliwości i upodobań nie osiągnąłem satysfakcjonujących wyników w żadnej dziedzinie pracy nad swoim ciałem. Gdy zaczynałem pracować nad zrobieniem większej masy mięśniowej przerzucałem się na trening intensywniejszy i efekty zanikały. Pracując nad zwiększeniem siły traciłem swoją wrodzoną dynamikę i szybkość. Długie dystanse w bieganiu przytłumiły moje zdolności sprinterskie.

     Trochę się rozżaliłem, a przynajmniej tak to wygląda. Na szczęście niczego nie żałuję. Uwielbiam badać swoje możliwości i ten rok wskazuje, że mogę mieć satysfakcjonujące rezultaty w przyszłości. Z racji tego, że poprzez mój blog staram się przestrzegać przed własnymi błędami i doradzać jeśli moja wiedza i doświadczenie na to pozwalają chciałbym coś powiedzieć czytelnikom.
      
     Warto szukać właściwej drogi w treningu, jak i w całym swoim życiu. Monotonia i stagnacja przynoszą rezygnację i brak zapału. Tylko robiąc to co kochamy możemy czuć radość i satysfakcję. Czytając liczne blogi o tematyce sportowej, oglądając fotografie przedstawiające przemiany blogerów, spoglądając na rosnącą liczbę wyświetleń mojego sportstajler.blogspota wierzę, że to wszystko ma sens. Społeczność aktywnych blogerów i ich czytelników, słowa wsparcia i porady w komentarzach  jakimi się dzielą sprawia, że chce się trenować i szukać inspiracji u innych. W okresie świątecznym dokonam podsumowania tego co udało mi się osiągnąć, a czemu nie sprostałem. Plan na sportowy 2014 rok też na pewno powstanie i już nie mogę się doczekać nowych wyzwań!!!             

niedziela, 1 grudnia 2013

Na pohybel rutynie



        Człowiek z natury jest istotą wybredną. Szybko ulegamy znudzeniu, a nasze wymagania stale rosną. Oczekujemy coraz więcej od innych, jak i od siebie. Stale szukamy urozmaiceń, nowych wrażeń i odmiennych emocji. Dotyczy to zarówno naszej pracy, życia osobistego i treningu. Ne tę ostatnio kwestię postaramy się zaradzić, bo przecież prawdziwi sportstajlerzy nie lubią nudy i rutyny. Oto kilka przepisów na przełamanie monotonii w naszych planach treningowych i poprawę efektów bez względu na dyscyplinę jaką uprawiamy:

- biegasz coraz dłuższe dystanse w okolicznym parku- wybierz się tym razem do lasu. Nierówna nawierzchnia, cisza i nieznana trasa to ciekawa odmiana. Mięśnie dostaną dawkę nowych bodźców, a stopy odpoczną od twardych miejskich nawierzchni.

- na sztangę zakładasz coraz więcej talerzy, a progres już nie jest tak dynamiczny jak kiedyś- zawieś na oba końce sztangi łańcuch, lub gumę do rozciągania. Wraz z unoszeniem ciężaru nasze dodatki zapewniają stopniowy wzrost obciążenia. Im wyżej uniesiona sztanga tym guma stawia większy opór, a łańcuch waży więcej. Ta stopniowość to ten nowy bodziec.

- trenujesz brzuch, wykonujesz setki powtórzeń, a postępy w stosunku do czasu włożonego w trening nie zachwycają- Dodaj raz w tygodniu ćwiczenia pilates. Co prawda tego typu ćwiczenia nie są bezpośrednio receptą na kaloryfer, ale wzmacniają nasz power house tj. punkt pomiędzy plecami, a brzuchem. Mniej widoczne mięśnie brzucha wspierają naszą równowagę mięśniową korpusu, co wpływa na lepsze efekty wynikające z innych ćwiczeń, także brzucha.

- walczysz ze spalaniem tkanki tłuszczowej, biegasz i ćwiczysz na siłowni- Wypróbuj crossfit. Jest to połączenie cardio z ćwiczeniami siłowymi. W miarę nowa forma treningu jest wskazana dla ludzi młodych, którym zależy na dobrej formie wydolnościowej, siłowej i atrakcyjnej sylwetce. Prawdziwy wycisk, trening max 40-60 minut i niesamowite efekty.

-  Nudzi Cię wciąż te samo miejsce. Siłownia, klub fitness, sala bokserska- Wyjdź na zewnątrz. Skorzystaj z drążka do podciągania jakim, są drabinki na placu zabaw. Opona, czy płyta chodnikowa to dobre obciążniki.  Zorganizuj trening fitness z koleżankami w parku. Świeże powietrze, przestrzeń i otaczająca natura to dawka dodatkowej energii. Oczy przechodniów niech posłużą za dodatkowy motywator, niech zobaczą jak wartościowo wykorzystujesz wolny czas. Zamiast walczyć na macie wybierz trawnik. Realne otoczenie dla walki, większa przestrzeń, odmienne bodźce dla naszych stóp, lepsze dotlenienie organizmu. 

- Masz rozpisany plan treningowy, a trener mówi Ci, że to Twoja najlepsza droga- Pozwól sobie na moment niesubordynacji. Raz na jakiś czas nie posłuchaj go (od moich porad czasem też zrób sobie dyspensę!). Zapytaj innego trenera, skorzystaj z nowej porady. Nie twierdzę, że trenerzy nie mają racji, lecz metod na uzyskanie tych samych efektów jest wiele, więc dlaczego czasami nie skorzystać z ciekawej odmiany.              

Takich metod na zmianę jest wiele i na pewno Wy również znacie ciekawe opcje. Liczę, że również się nimi podzielicie w komentarzach. Kreatywność w treningu jest receptą na stale postępujące efekty i radość z tego co kochasz. Niech każdy nowy dzień będzie niespodzianką!!!   

       




-

   

niedziela, 17 listopada 2013

Miejsce sauny w naszym planie treningowym

    Uroki sauny dostrzegłem stosunkowo niedawno, ale teraz jest to mój nieodzowny rytuał. Sauna zawsze mi się kojarzyła z puszystymi dziadkami w ręcznikach narzekających na swoje żony, jak to często bywało w amerykańskich filmach. Jednak okazało się, że bardzo się myliłem, bo przecież Tomasz nie uwierzy dopóki nie zobaczy i nie dotknie. W saunie czas płynie wolniej, mięśnie nie odczuwają wcześniejszego zmęczenia, a troski uciekają razem z unoszącą się parą. Dlatego namawiam Was czytelnicy do korzystania z dobrodziejstw sauny i już piszę dlaczego.


    Zalety:
- relaks po ciężkim dniu, czy też treningu
- oczyszcza z toksyn i metali ciężkich
- pobudza układ krwionośny i przyspiesza transport składników odżywczych we krwi
- niweluje trądzik pospolity, bóle mięśni i stawów, stres, zapalenie skóry
- regularne korzystanie przystosowuje gospodarkę wodną do oszczędnego wykorzystywania wody w organizmie 
- przyspiesza regenerację potreningową
- oczyszcza nasze drogi oddechowe
   Wskazówki:
Działanie sauny wywołuje wzrost tętna i szybsze bicie serca, powodowane przyspieszeniem krążenia krwi. Dlatego nie powinniśmy korzystać z niej bezpośrednio po treningu, gdyż wchodzimy do niej już z przyspieszonym tętnem, a gorąca temperatura to spotęguje. Najlepiej korzystać z niej w dni beztreningowe, lub po choćby lekkim odpoczynku bezpośrednio po treningu. Zaleca się korzystać z sauny 1- 2 razy w tygodniu, a jednorazowy cykl odbywa się następująco. Wchodzimy 3 razy, po około 5 minut, a przerwy pomiędzy wynoszą 10 minut. W czasie przerwy bierzemy letni, a następnie zimny prysznic, by schłodzić organizm. Po takiej sesji w saunie należy niezwłocznie uzupełnić utracone płyny i zjeść jakiś posiłek. Czas spędzany w saunie można z stopniowo delikatnie wydłużać, gdy już nasze ciało przyzwyczai się do wysokich temperatur.
  Rodzaje:
- fińska (sucha)- najwyższe temperatury i najniższa wilgotność. Dla lubiących gorące klimaty i bez problemów z układem krwionośnym.
- rzymska (parowa)- delikatnie niższa temperatura i znacznie wyższa wilgotność. Sprzyja oczyszczaniu dróg oddechowych i jest łatwiejsza do zaadaptowania się. 
- na podczerwień- najniższa temperatura w stawce. Mocniej ingeruje w naszą skórę, co powoduje intensywniejsze pocenie się, a więc skuteczniejsze oczyszczanie organizmu z toksyn i metali ciężkich.

  Jak można wywnioskować sauna przy rozsądnym korzystaniu niesie za sobą same korzyści, więc grzechem byłoby jej nie dodać do naszych grafików. Niech z parą odleci to co niepożądane!!!                   

środa, 6 listopada 2013

Naleśniki SportStajlera z bananem i kiwi

    To nie będzie rewolucja w naleśnikologii, ale postanowiłem napisać coś o tym co uwielbiam. Naleśniki są proste w przyrządzeniu, a w połączeniu z dobrze dobranymi składnikami stanowią strzał w dziesiątkę w naszym zdrowym menu.
    Składniki:
    Ciasto
- 1 jajko 
- 300 ml mleka
- 4 łyżki białka serwatkowego (białko o oryginalnym smaku nadaje naleśnikom niepowtarzalny smak np. tiramisu, czy kruche ciastko)
- łyżka oleju
- mąka w takiej ilości, by osiągnąć preferowaną gęstość ciasta
- 1 łyżeczka cynamonu
   Nadzienie
- 1 banan i 1 kiwi pokrojone w kostkę
- ser twaróg półtłusty
- wersja no light- do twarogu dodajemy serek homogenizowany o preferowanym smaku
 

    Wszystkie składniki do ciasta mieszamy do jednolitej konsystencji, a dla urozmaicenia możemy dosypać nieco kakao, by dodać kolorytu i odmiennego smaku. do wnętrza naleśnika równomiernie rozmieszczamy ser, a następnie dodajemy owoce. Całość można okrasić nieco syropem klonowym.
Tak sporządzone naleśniki są bogate w białko za sprawą białka serwatkowego, sera i jajka, oraz węglowodanów pochodzących z mąki i przede wszystkim owoców. Cynamon jest bogaty w antyoksydanty oraz zapobiega cukrzycy i miażdżycy. Smacznego i na zdrowie SportStajlerzy!

czwartek, 24 października 2013

Dieta? Wystarczy zdrowy rozsądek!

    Jemy codziennie, kilka razy dziennie, poświęcamy na to całkiem dużo czasu z naszej cennej doby. Dlatego posiłek jest ważnym elementem naszej rutyny i sądzę, że ważne jest, by ten moment był jak najbardziej przyjemny. Posiłek powinien być smaczny i przy okazji przyjemny dla oka, by ta chwila była godna celebracji. Każdy kto mnie zna, wie że dieta i ja to przeciwieństwa. Jem to co lubię i kiedy mam na to ochotę. Staram się natomiast trzymać kilku ogólnych zasad, które weszły mi w nawyk.
- herbata bez cukru
- chipsy od święta
- tłuszcz w przewadze do popołudnia
- węglowodany proste do wczesnego wieczorka, by był czas spalić co nieco przed snem
- białko wieczorem, by mięśnie miały budulec
- jak mam być nie w humorze, to lepiej zjeść tę czekoladę (obiecuję że spalę te kalorie)
- zamiast coli woda wysoko zmineralizowana
- alkohol jak jest specjalna okazja, papierosy NIEEE
- weekend jem co chcę, a treningi jeszcze cięższe, bo przecież mam czas i paliwo
- uwielbiam makarony pełnoziarniste, ryż brązowy, a i kaszą gryczaną nie pogardzę- dużo węglowodanów złożonych
- nie używam soli, produkty ze sklepów mają jej i tak pod dostatkiem
- ostre przyprawy przyspieszają spalanie kalorii
- koktajle owocowe ze szczyptą cynamonu- pyszności

    Jest jeszcze wiele takich detali, ale pamięć się wyczerpała. Wiele elementów nieco odbiega od popularnych zasad diety, ale zdrowy rozsądek i radocha wystarczy by się pilnować. Brzuszka piwnego nie mam i przysięgam sam sobie, że tak będzie do starości, by babuni jeszcze imponować ABSem. Im mniej się pilnuję w zasadach dietetycznych tym bardziej się staram nadrobić to na treningach, tak by brzuszek był zadowolony i ciało wyglądało okej. Moi profesorzy z zajęć poruszających tematykę zdrowia i diety pewnie myślą, że nauka poszła w las, ale uważam, że radocha to podstawa, a zmiany w diecie i treningach należy wprowadzać stopniowo, by się nie zniechęcić, a zamiast tego weszły w nasze nawyki. Aha piszę ten post zajadając czekoladę truskawkową i nie mam wyrzutów sumienia!                
        

czwartek, 17 października 2013

Przygotowania do zimowego szalenstwa

      Zima zbliża się wielkimi krokami. Jednych to smuci, natomiast jest wielu, u których wywołuje dreszczyk emocji. Mam tu na myśli fanów zimowego szaleństwa. Narciarstwo i snowboarding to wspaniała rozrywka. lecz jak każdy kto miał z tymi sportami doczynienia, przyzna mi rację, że nasze ciało musi być do tego przygotowane. Odpowiedni trening ułożony pod kontem wymagań jakie stawiają dla człowieka stoki sprawi, że rozrywka będzie bezpieczniejsza i bardziej szalona. Zjazdy na stokach to ogromne przeciążenia dla naszych stawów i mięśni nóg. Dlatego też przygotowałem zestaw ćwiczeń, który pozwoli na maksymalne wykorzystanie czasu na nartach, lub na desce.

Trening przygotowujący do sportów zimowych:
Rozgrzewka- krótkie sprinty, wymachy nóg, wysokie podskoki, przysiady
1. Bieganie, rower, cokolwiek co pobudzi twoje nogi do ruchu i co poprawi twoją wydolność 
2. Połóż się na plecach z nogami uniesionymi do góry. Pod piętami umieść piłkę fitball. Przyciągnij piłkę do siebie w taki sposób by zgiąć kolana i nie zgubić piłki spod pięt. Następnie maksymalnie odepchnij piłkę w przeciwnym kierunku i nie strać kontaktu z piłką. Można dokonać modyfikacji wykonując ćwiczenie jedna nogą, a potem drugą. Wykonujemy 2 serie z maksymalną liczbą powtórzeń.
3. Pozycja jak do klasycznej pompki z tym, że opieramy się na łokciach tworząc z ciała mostek. Unosimy w tym samym czasie lewą ręką przed siebie na wysokość głowy i prawą nogę na tym samym poziomie. wytrzymujemy w tej pozycji 3 sekundy. Wracamy do pozycji startowej. Analogicznie unosimy prawą rękę i lewą nogę. Wykonujemy 10 powtórzeń.
4. Ustawiamy się jedną nogą na bosu odwróconym okrągłą stroną do ziemi. Wykonujemy powoli przysiad i zmieniamy nogę. Wykonujemy 2 serie z maksymalną liczbą powtórzeń.
5. Skaczemy jak najwyżej i lądujemy do pozycji jak w przysiadzie. wykonujemy 2 serie po 15 powtórzeń.
6. Brzuszki skośne. Kładziemy się na plecach i przy wykonaniu brzuszka lewym łokciem dotykamy zgiętego w tym samym momencie prawego kolana. Potem prawy łokieć i lewe kolano. wykonujemy 2 serie po maksymalnej liczbie powtórzeń.
Rozciąganie. Wszystkie ćwiczenia rozciągające jakie znasz szczególnie te dotyczące nóg.

      Trening ten ma za zadanie wzmocnienie mięśni nóg, uelastycznienie naszego ciała i jego dobre rozciągniecie. Wykonujcie go 2 razy w tygodniu. Zjazd ze stoku to liczne zmiany naszej sylwetki w zależności od terenu, szybkie reagowanie na uskoki, liczne skręty itd. Musimy być na to wszystko gotowi, by nasza głową zakrzątały jedynie frajda, prędkość i ewolucje na stoku. Ja jeszcze nie wiem, czy się wybiorę na narty w tym roku, ale dla pewności nogi będą dopieszczane. Przygotowania do zimowego szaleństwa czas zacząć!!!
        

sobota, 5 października 2013

Nie ma to jak JUMP



       Grasz w koszykówkę, siatkówkę, biegasz sprinty, uprawiasz sporty walki, lub po prostu chcesz mieć silne mięśnie nóg i pośladków, ten krótki i niezwykle skuteczny trening jest dla Ciebie. Skoczność to niezwykle ważna cecha motoryczna w wielu sportach i ma wiele zalet przy budowaniu atrakcyjnej sylwetki.

Rozgrzewka. Kilka krótkich sprintów, chodzenie na czworaka, wymachy nogami i swobodne podskoki

1. Kładziemy się płasko na podłodze, twarzą do dołu i rękami wyciągniętymi do przodu. Z tej pozycji przechodzimy szybko do pozycji stojącej i wykonujemy wyskok na maksymalną wysokość. Lądujemy w lekkim rozkroku, a pośladki znajdują się nieco wyżej od poziomu naszych kolan. Wracamy do pozycji leżącej i powtarzamy procedurę.

2. Do tego ćwiczenia potrzebujemy podestu o wysokości około 50 cm. Wchodzimy na niego jedną nogą i lekko wyskakujemy ku górze. Lądujemy natomiast na drugiej nodze i schodzimy z podestu. Powtarzamy ćwiczenie analogicznie zaczynając od drugiej nogi. Z racji wykonywanych podskoków podest powinien być stabilny.

3. Ćwiczenie podobne do tego z pierwszej pozycji. Podskakujemy jak najwyżej. Lądujemy w lekkim rozkroku, lecz przy lądowaniu w momencie zetknięcia palców stóp z podłożem wyskakujemy ponownie.

4. Dziewczynka biegnąca w podskokach to uroczy widok i to właśnie zarys kolejnego ćwiczenia. Truchtamy i co kilka kroków wybijamy się raz z jednej nogi, raz z drugiej. Możemy ręce kierować ku górze by wyskoki były bardziej dynamiczne i wyższe.

5. Skok obunóż w dal. Przy skokach angażujemy ręce, aby poprawić dynamikę.

Rozciąganie.

Pierwsze trzy ćwiczenia wykonujemy w maksymalnych ilościach, czyli katujemy nasze łydki, uda, a pośladki również dostaną wycisk.  Na dwa ostatnie ćwiczenia przeznacz po jednej minucie. Pomiędzy każdym ćwiczeniem rób 30- 45 sekundowe przerwy, po jednym obwodzie 1- 1,5 minuty. Na początku wykonuj dwa obwody w treningu, a po kilku tygodniach dodaj trzeci obwód. Tego typu trening wystarczy raz w tygodni jako dodatek do standardowych ćwiczeń jakie wykonujesz uprawiając swój ulubiony sport. Pierwsze kilka treningów to gwarancja zakwasów w dniach następnych, lecz to niewielka cena za uzyskane efekty. Po kilku tygodniach odczujesz różnicę. Skoki będą coraz wyższe, oraz ich ilość w serii będzie sukcesywnie rosła. Dużą rolę przy skokach pełnią nasze ręce, więc nie możemy ich traktować po macoszemu. W sztukach walki podstawową zasadą jest rozpoczynanie się każdego ciosu z podłoża tj. ruch wyprowadza się od koniuszków stóp ku pięści. Siła przechodzi przez cale nasze ciało, stąd podkreślam wagę siły naszych dolnych partii ciała. Trening zapewnia nam poprawę dynamiki i siły, więc w podskokach przez życie SportStajlerzy.     

czwartek, 26 września 2013

Gdzie są granice Człowieka i jego możliwości?



     Gdzie są granice ludzkiego ciała? Kiedy osiągamy maksimum swoich możliwości? Czy istnieje punkt, w którym można powiedzieć, że to apogeum tego na co stać nasz gatunek?  
     
     Uprawiając sport, ucząc się, oddając się praktykom religijnym staramy się rozwijać, dążymy do jakiegoś celu. Nasze ciało jest wciąż tajemnicą. Oglądając widowiska sportowe stale słyszymy o pobitych rekordach, o nowych technikach treningu, które pozwalają na poprawę wyniku. W nauce wciąż dochodzi do nowych odkryć, powstają nowe leki i rewolucyjne wynalazki. W każdej kulturze religijnej pojawiają się informacje o cudownych uzdrowieniach, o ludziach mogących miesiącami żyć bez przyjmowania pokarmu i o objawieniach świętych.


     Muhammad Ali jest tak szybki, jakby przewidywał ruchy przeciwnika. Usain Bolt osiąga takie prędkości jakby był maszyną. Patrick Makau przebiegł maraton w niewiarygodnym tempie, jak gdyby wcale się nie męczył. Powstają leki na choroby, które niegdyś uznawane były za nieuleczalne. Nowe wynalazki wyręczają nas w kolejnych czynnościach. Ludzie opanowali technikę hipnozy, zanotowane są przypadki dostrzeżenia tej samej osoby w dwóch miejscach jednocześnie. Jasnowidz już nas nawet nie dziwi jak kiedyś. Buddyjscy mnisi zaprzeczają  pojmowaniu granicy ludzkiego bólu. 

    W ekstremalnych sytuacjach zaobserwować można nadzwyczajny przyrost siły, wyostrzone zmysły. Jesteśmy w stanie wytrzymać skrajne temperatury i bodźce bólowe. Regularny trening niezwykle poszerza nasze możliwości. Wytrzymuje pozornie niemożliwe jednostki czasu bez jedzenia i picia. Coraz częściej dostrzegamy, nie odkryte do końca możliwości naszej podświadomości. O ludziach pozytywnie nastawionych do życia mówimy szczęściarze i niepoprawni optymiści.
    Bez względu na to czy wierzymy w Boga, w przeznaczenie, w teorię czystej kartki. Nie jesteśmy zwykłym gatunkiem na tej Ziemi. Mamy ogromne możliwości, które coraz częściej wykorzystujemy. Jest jeszcze wiele tajemnic naszego ciała i ducha, które stanowią dla nas pole do popisu. Kto się nie rozwija, cofa się, lub ginie pośród silniejszych. Nie mam na myśli walki o życie, ale o istnienie w świadomości innych. Progres daje nowe możliwości i radość z dobrze wykorzystanego czasu. Nie żyjemy wiecznie, więc nie dopuśćmy do zwyczajnego przeżycia naszego istnienia.

Każdy ma swoje granice, ale kto powiedział, że nie można ich przesuwać.                 
          

sobota, 21 września 2013

Astma, a uprawianie sportu

     Warszawa wieczorem. Biegnę, średnie tempo, nogi niosą mnie przed siebie. Mijam innych biegaczy, wymieniamy się uśmiechami. Trzeci kilometr. Oddech coraz cięższy mimo, że to nie jest maksimum moich możliwości. Słyszę świst dochodzący z oskrzeli. Czuję, że już nie walczę tylko ze swoją wydolnością. Niewidzialna ręka zaciska moją szyję i klatkę piersiową. Zwalniam. Biegnę jeszcze kilkaset metrów i zatrzymuje się. Pokonany wracam powoli do domu. Spacer też już jest wyzwaniem.

Werdykt- Astma

Astmę stwierdzono u mnie, we wczesnym dzieciństwie. Wraz z dorastaniem jej objawy zanikły i zapomniałem o jej istnieniu. Jakieś 3 lata temu, po konsultacji z lekarzem dowiedziałem się, że mój dręczyciel o sobie przypomniał. Z racji mojego zamiłowania do sportu nieco się przestraszyłem. Po kilku dniach myślenia i wertowania stron www doszedłem do wniosku, że to za mało by mnie zniechęcić do czegokolwiek. Zacząłem trenować jeszcze intensywniej (przy stosowaniu pewnych zasad skierowanych dla aktywnych astmatyków), aby udowodnić sobie swój twardy charakter. Dzisiaj jestem w swojej życiowej formie biegowej, jak i siłowej. Ataki duszności pojawiają się coraz żadziej. Biorę leki i unikam alergenów, ale poza tym żyje całkowicie normalnie. 

Oto kilka wskazówek, jak godzić astmę z uprawianiem sportu.
- miej przy sobie inhalator, w razie nagłego ataku duszności
- trening zaczynaj od solidnej rozgrzewki. stopniowe zwiększanie intensywności zapobiegnie szokowi dla oskrzeli, które przygotują się do cięższej pracy.
- trening wzmacnia mięśnie biorące udział w procesie oddychania. Trenuj, by organizm łatwiej sobie radził z atakami duszności.
- jeśli w trakcie ćwiczeń dostaniesz ataku, użyj inhalatora i zakończ trening. Nic na siłę, jutro też jest  dzień.
- unikaj treningu na zewnątrz, przy niskich temperaturach. Zimne powietrze może podrażnić układ oddechowy. Jeśli jednak jesteś uparty, osłoń twarz szalikiem, by docierało do ciebie wilgotniejsze i cieplejsze powietrze.
trening kończ ćwiczeniami uspokajającymi, które wyrównają nasz oddech.
- skonsultuj się ze specjalista. Przebieg choroby jest indywidualna sprawą każdego astmatyka, wiec mogą pojawić się jakieś szczególne wskazówki odnośnie naszych możliwości.

Astma jest przeszkodą w naszym sportowym życiu, lecz jest też szansą na hartowanie naszego umysłu. Nie pozwól, by zniechęciła Ciebie do czegokolwiek. Walcz!!!              

czwartek, 19 września 2013

Dylematy SportStajlera

     Sport jest tak bogatą skarbnicą dyscyplin, że mam w związku z tym dylematy. Jaram się tak wieloma rzeczami (niektórymi w praktyce, a innymi na razie w teorii), co powoduje wewnętrzne szaleństwo. Pozytywne szaleństwo. Kilka miesięcy bardzo intensywnie biegałem, bardzo poprawiłem w tej dziedzinie wyniki, ale straciłem kilka kilogramów. W międzyczasie chodziłem na siłownie z myślą o powrocie do sztuk walki- taekwondo. Trenowałem pod kątem dynamiki i wytrzymałości. Siłownia mnie wciągnęła na tyle, że zamarzyła mi się większa masa i hardkorowa siła. Potem pojawił się street workout. Do dziś bywam na placach zabaw o zmierzchu, żeby nie być podejrzewanym o zainteresowanie dziećmi i próbuję wykonywać ewolucje na drabinkach. Teraz, jak już wspominałem w jednym z ostatnich postów celem jest spartan race. Pracuję nad siłą przez okres zimowy, a z wiosną dodaję bieganie i crossfit.
    Nazbierało się tych dyscyplin, ale to w sporcie jest piękne. Najważniejsze w życiu jest szczęście, a ciągłe zmiany mi je zapewniają- zero nudy! Nie piszę tego, żeby ktoś mi doradził na co się powinienem zdecydować. Nie piszę również po to, by żeby się pochwalić za jakie rzeczy się zabierałem. W sumie to nie wiem po co to piszę, ale czasami się czuje taką potrzebę. To chyba taki przerywnik w drodze do kolejnych postów o nowych formach aktywności i moich spostrzeżeniach na temat treningu. Sport jest szaleństwem, SportStajler jest szaleńcem, a na twarzy uśmiech!

           

wtorek, 17 września 2013

A co, jeśli nie chce mi się ćwiczyć?


  
      Większość z czytelników mojego bloga interesuje się aktywnością fizyczną, a dokładniej ją uprawia. Chciałbym natomiast trafić do grupy, która jak w tytule nie ma ochoty na sport. Postanowiłem zebrać garść trików, mogących delikatnie oszukać, lub zachęcić do podejmowania choćby odrobiny ruchu. Mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy podejmiecie się pomocy w dodawaniu kolejnych sposobów, np. w komentarzach. A ten post będzie powielany i rozbudowywany, a przede wszystkim trafi do choćby kilku osób, które podejmą te pierwsze kroki. Nie adresuje tego tekstu do jakiejś konkretnej grupy, gdyż ruch ma tak wiele zalet, że każdy powinien go zażywać.


Oto moje sposoby:
- Zamiast wypadu do kina, zabierz znajomych do klubu. Taniec przynosi tyle frajdy, a przy okazji dostaniesz solidną dawkę ruchu
- Schody są do chodzenia, a winda niech służy dla starszych
-Oglądasz swój ulubiony serial. Zastąp wygodny fotel piłka fitbalową, zamiast siedzieć podskakuj na niej i wykonuj ruch okrężny ciała. Mięśnie brzucha pracują, a Ty wciąż oglądasz!
- Na zakupy rowerem, a nie tramwajem!
-Zamiast grania w klasyczne gry, spraw sobie konsolę z kontrolerami ruchu. Jeszcze więcej radochy, a przy okazji się zmęczysz.
-Weź psa ze schroniska. Robisz coś pożytecznego, a w dodatku będziesz mieć motywator do spacerów.   
-Wybierz się na wycieczkę. Zwiedzanie to całkiem wyczerpujące zajęcie.
-Jeśli już siedzisz przed komputerem, zajrzyj na blog SportStajlera. Może poczujesz wewnętrzną motywację do zmian
-jeśli nie lubisz lekcji z W-Fu, uznaj je za Twój obowiązek. Ja za matematyką też nie przepadałem, a na zajęciach byłem.