Na przestrzeni lat wykonywałem wiele rzeczy, bo pieniądze są
ważne, a rynek pracy jest jaki jest. Praca fizyczna również nie była mi obca.
Okres ten wiązał się zawsze z dylematem, jak pogodzić pracowitą większość dnia
z pasją jaką jest trening. Taki układ dnia różni się nieco od klasycznego-
praca umysłowa z lekkim zmęczeniem fizycznym zwieńczona odświeżającym i
relaksującym wysiłkiem do siódmych potów. W przypadku pracy fizycznej sytuacja
wygląda zgoła inaczej. Tutaj trening otwiera się się już rankiem, a ten
właściwy zaczyna się wieczorem, gdy organizm jest już nieźle wymęczony. Taki
tryb pracy jest zazwyczaj jednoznaczny z długotrwałymi czynnościami opartymi na
wytrzymałości, oraz częstymi i krótkotrwałymi działaniami siłowymi. Czyli,
mówiąc prościej: przynieś, wynieś, podnieś, przytrzymaj itp. Powiem od razu, że
pogodzenie ciężkiej pracy z ciężkim treningiem do najłatwiejszych nie należy.
Oczywiście dawne doświadczenia z autopsji, oraz ostatnie przemyślenia
utwierdzają mnie w przekonaniu, że plan dnia robotnika to nie lada wyzwanie. Ja
na szczęście ten etap mam już za sobą, choć nie ukrywam że czasem, mimo
wielkiego zmęczenia potrafiłem się lepiej zmotywować do ćwiczeń, niż obecnie.
Lżejsza praca i więcej czasu wolnego, momentami wywołuje u mnie błogie
lenistwo. Napięty harmonogram dnia sprawia zapewne, że sumienność i dyscyplina jest
na wyższych obrotach. Gdy nie masz czasu na nic, to cenisz go bardziej i
rozważniej nim gospodarujesz. Wracając do moich wywodów na temat miejsca
treningu w życiu pracownika fizycznego, postanowiłem sporządzić kilka metod na
poprawę takiego układu.
-Dieta!!!- W życiu każdej osoby poświęcającej swój czas na
trening dieta jest świętością. Otóż w przypadku ciężkiej pracy znaczenie diety
podnosimy do kwadratu. Jeśli czasu pracy odpowiednio „nie przejesz” twój
trening pójdzie niemal na marne. Nie ma takiej opcji żebyś śniadanie
potraktował po macoszemu, posiłek w pracy składał się z kawy i kanapeczek z
czymkolwiek, w przeświadczeniu że na domowym obiadku się odkuję. To jest
zabronione! Śniadanie musi być syte i zbilansowane tj. dużo węglowodanów (część
tych złożonych) i trochę tłuszczyku bo energii będziemy potrzebować dużo w tym
ciężkim dniu. 9 godzin w takiej pracy to standard, więc 2 (a jak szef nie
patrzy zbytnio to nawet 3) posiłki to obowiązek. Szef gania i nie pozwala tracić
czasu na łakomstwo, to noś do pracy wafle ryżowe i chrup po kryjomu. Bo
przypominam- węglowodany w pracy to obowiązek. Po powrocie z pracy nie daj się ponieść
fantazji stęsknionej kobiety i nie pozwól sobie na typowy polski obiad, czyli w
opór. Jeśli dobrze „przejadłeś” czas pracy nie potrzebujesz opasłego posiłku.
Wszyscy wiedzą że z pełnym brzuchem dobry trening jest mission impossible. Kolacja
to zwieńczenie ciężkiego dnia, zatem powinna być lekka, smaczna i białkowa.
-Trening- Tu oczywiście wszystko jest uzależnione od efektów
jakie chcesz uzyskać. Jednak przyjmując, że chcesz mieć ogólnie lepszą sylwetkę
ważne są następujące elementy. Twoja praca do długi okres eksploatacji twoich
mięśni, wykonywających szereg różnych działań. Długi czas pracy jest
równoznaczny z poddawaniem mięśni szczególnie wysiłkowi wytrzymałościowemu.
Dlatego ten element w naszym planie treningowym powinniśmy ograniczyć. Ważne
jest też, by cały trening był jak najbardziej możliwie krótki. Mięśnie
potrzebują przede wszystkim siłowych bodźców do wzrostu. Mikrouszkodzenia są
nam najbardziej potrzebne. Mówiąc prościej ćwiczenia muszą być 3 seriowe i max do
8 powtórzeń w seriach. Dodajmy, że ciężary powinny wówczas oscylować wokół 70%
procent naszych możliwości. Dobrze by było jakby cała sesja treningowa zamknęła
się w 70 minutach. W skali tygodnia
proponuję do zamknięciu się w 3 treningach. Jeśli jesteście solidni w pracy i
jeszcze bardziej wytrwali na siłowni, organizm będzie działał na wystarczająco
dużych obrotach.
-Suplementacja- Długotrwała eksploatacja mięśniowa i nienajlepsze
warunki do spokojnych lunchów otwiera furtkę dla żywieniowej pomocy.
Szczególnie polecam odżywki węglowodanowo-białkowe, bo będą stanowić dobre
wsparcie dla stale pracujących mięśni. Stopniowy dopływ energii w ciężkiej
pracy jest nieoceniony, a dobrze odżywiony organizm jest niezbędny do
późniejszego podjęcia ćwiczeń właściwych. Całodniowe narażanie się na pocenie i
w ogóle podwyższona aktywność skłania do odpowiedniego dostarczania witamin i
minerałów. Tu polecam popularne multiwitaminy.
-Złe nawyki robotnika- „Jeśli
palisz to masz więcej przerw” Brutalne, ale niestety prawdziwe
stwierdzenie. Głupio zwracać uwagę pracownikowi z papierosem, że w danym
momencie nie pracuje-takie są realia. Jeśli palisz to przeczytaj wyodrębnione hasło
na opakowaniu i się zastanów. Jeśli nie palisz, a nie wywalczyłeś sobie
równouprawnienia niepalących udawaj, że pracujesz gdy reszta siedzi przy dymku.
„Ciężko pracuję, to nie muszę ćwiczyć, lub
trening traktuję po macoszemu” Dlaczego zatem większość robotników to nie
kolesie z kaloryferami i bicepsami że ohoho? Niestety częstym zwyczajem są
ubogie posiłki aż do powrotu z pracy (ciężko pracujące mięśnie są źle
odżywione, a metabolizm spowalnia by bronić się przed niską podażą
energetyczną). Obiad bywa wcześniej wspomnianym posiłkiem „w opór” zwieńczonym
upragnionym browarkiem. Spowolniony metabolizm po takim posiłku bez litości
nadmiar energii odkłada w postaci postępującego wówczas bojlera brzusznego. „Ciężko
pracuję, ale to nie znaczy, że mam się oszczędzać na treningu” Nadmiernie
pracujący organizm to gwarancja braku efektów po ćwiczeniach. Mięśnie muszą mieć
czas na regenerację, bo wówczas rosną i przygotowują się do kolejnych wyzwań.
Ciągły wysiłek, w szczególności ten wytrzymałościowy prowadzi do potocznie
zwanej żylastej muskulatury. Brak klasycznej rzeźby, na rzecz zbitego i
żylastego, często chudego ciała. Zamiast mięśniaczka stajemy się źle dożywionym,
przemęczonym, ale piekielnie wytrzymałym dźwigiem towarowym. To nie jest
właściwa ścieżka.
To są główne elementy składające się na poprawę rutyny
pracownika fizycznego ze sportową pasją. Dlatego właśnie tacy ludzie wzbudzają
we mnie wiele szacunku i podziwu. Nie jest łatwo ciężko pracować przez cały
dzień i zdobyć się na dodatkowy wysiłek na siłowni. Szczególnie, gdy wielu
godzi to jeszcze z życiem rodzinnym. Pozdrawiam hard workerów i mam nadzieję,
że moje spostrzeżenia przyniosą choć odrobinę pomocy.
Skąd ja to znam... pracuję na produkcji i wiem jak ciężko jest pilnować się z posiłkami w pracy.
OdpowiedzUsuńJa jak siedzę i pracuję w domu to bywa, że jestem głodna częściej niż byłabym gdybym w tym domu nie siedziała :)
OdpowiedzUsuńSuper post. :-)
OdpowiedzUsuńhttp://www.fitnesswomen.pl
nareszcie znalazłem coŚ o ludziach pracujących.Czy 70 minut to nie za długo ?
OdpowiedzUsuńjesli chodzi o treningi dla samego siebie, to uważam ze niekoniecznie trzeba od razu kupować karnet na siłownię. Na pewno w waszym mieście są tak zwane otwartestrefyaktywnosci.pl . U mnie jest ich sporo i co najważniejsze są na świeżym powietrzu oraz można z nich korzystać zupełnie za darmo. Dla mnie to idealna alternatywa dla zatłoczonej siłowni
OdpowiedzUsuńDla chcącego nic trudnego. Teraz pracując fizycznie nie znaczy że trzeba się przepracowywać za marne pieniędze. Nie te czasy. Zobaczcie na https://fachpraca.pl/ ogłoszenia, można znaleźć pracę na miarę swoich kwalifikacji za rozsądne pieniądze i na naprawdę dobrych warunkach. Na tym portalu są ogłoszenia dla pracowników z różnych branż.
OdpowiedzUsuńFantastyczne porady. Ja to nawet chce dodatkowo kupić tutaj w sklepie GorillaSports różne akcesoria fitness itd. Bo chce mieć taką mini siłownię w swoim domku, będę mogła w ten sposób lepiej trenować, efektywniej.
OdpowiedzUsuń